Jeszcze nie opadła ostatnia kurtyna w tureckich Teatrach Państwowych oraz w Operze Państwowej i Balecie Państwowym. Obie zasłużone instytucje muszą jednak stawić czoła niepewnej przyszłości.
Tureckie Teatry Państwowe, Opera Państwowa i Balet Państwowy przeszły ostatnio przez sytuację wprost z anegdot Marka Twaina – musiały udowodnić, że pogłoski o ich przedwczesnej śmierci są mocno przesadzone. „Wiadomości informujące o zamknięciu Teatrów Państwowych, Opery Państwowej i Baletu Państwowego są bezpodstawne i fałszywe” – podała strona internetowa DOB (Opery Państwowej i Baletu Państwowego). Informacja zamieszczona na oficjalnej stronie Teatrów Państwowych również była zdecydowana i kipiąca oburzeniem.
Przesadą byłoby jednak stwierdzenie, że obie te czcigodne instytucje cieszą się rewelacyjnym zdrowiem. Ponoszą obecnie koszty zmiany systemu w kraju, gdzie kompetencje premiera przejął prezydent. Pojawiły się nowe regulacje prawne, a to oznacza, że całe dotychczasowe zarządzanie, finansowanie oraz regulaminy wewnętrzne i rządowe będą wyznaczane przez prezydencki ośrodek władzy.
Nie jest to jedynie nieszkodliwa zmiana teoretyczna. Teraz tureckim teatrem będzie zarządzał prezydent, który zadał niedawno głośne pytanie: „Dlaczego państwo miałoby finansować teatry?”.
Nie da się ukryć, że rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) prowadzi wojnę ze sztuką i kulturą, a w szczególności z państwowymi instytucjami sztuki. W końcu to one są najbliżej rządzących. Niektórzy wiążą tę sytuację z protestami w parku Gezi, po których rząd obrał sobie za cel związane z działalnością artystyczną środowiska liberalne. Oznaki braku tolerancji pojawiały się jednak wcześniej.
Czystki, cenzura i autocenzura
W 2012 r., kiedy Recep Tayyip Erdoğan był premierem kraju, pogratulował nowelizacji prawa ówczesnemu burmistrzowi Stambułu, Kadirowi Topbaşowi. Gmina miejska wprowadziła ją do regulaminu Teatru Miejskiego (ŞT). W tym samym czasie Erdoğan publicznie ogłosił zamiar sprywatyzowania Teatrów Państwowych. W wyniku wspomnianej poprawki z 2012 r. kierownik Teatru Miejskiego nie jest już dyrektorem artystycznym spółki, tylko menedżerem wyznaczonym przez miasto. W ten sposób miasto stało się wyłącznym decydentem w kwestii Teatru Miejskiego – od repertuaru firmy po aktorów, którzy mają zostać zatrudnieni.
Właśnie wtedy pojawił się projekt ustawy o powołaniu tzw. Tureckiej Rady Sztuki (TÜSAK), opracowany z myślą o scentralizowaniu zarządzania wszystkimi państwowymi instytucjami artystycznymi. Zarówno środowiska artystyczne, jak i miłośnicy sztuki obawiali się, że TÜSAK, której cały 11-osobowy skład miał zostać wyznaczony przez Radę Ministrów, może działać zgodnie z instrukcjami rządu oraz na niekorzyść repertuarów i programów, które nie będą się zgadzały z linią programową władzy.
Następnie doszło do zwolnień aktorów zatrudnionych przez państwowe instytucje artystyczne i Teatr Miejski. Czystki trwały nawet po ogłoszeniu przez rząd stanu wyjątkowego po nieudanej próbie zamachu stanu w 2016 r.
Obawy i represje, które towarzyszyły interwencjom w repertuarach teatrów, składanie rezygnacji oraz ponowne powołania w połączeniu z walkami tych, których miejsca pracy były zagrożone, utorowały drogę cenzurze i autocenzurze.
Nowa ustawa o personelu Teatrów Państwowych oraz ustawa o personelu Opery Państwowej i Baletu Państwowego są częścią tego samego zjawiska. To biuro prezydenta będzie teraz podejmować decyzje.
Obie najbardziej zainteresowane zmianami instytucje zajmujące się sztuką performatywną zakładają bardziej optymistyczny przebieg wydarzeń. Oświadczyły one, że w ramach nowego systemu rządowego nadal będą działać tak jak wcześniej. Były w okresie przejściowym, teraz ich status będzie regulowany dekretem prezydenckim. „Obie wybitne instytucje będą kontynuowały swoje zaplanowane działania z takimi samymi jak zawsze motywacją, entuzjazmem i sukcesem” – głoszą deklaracje na oficjalnych serwisach internetowych Teatrów Państwowych oraz Opery Państwowej i Baletu Państwowego. Tym samym instytucje te odpowiedziały krytykom zarzucającym im zbyt szeroko zakrojoną akcję protestacyjną.
Bywaj, autonomio
Na dekrety określające status prawny Teatrów Państwowych, Opery Państwowej i Baletu Państwowego nie trzeba było długo czekać. Obie instytucje zmieniono w departamenty z budżetami w ramach tureckiego Ministerstwa Kultury i Turystyki.
Może się to wydawać sposobem na odebranie tym organizacjom autonomii. Zdaniem Sedef Erken, adwokat specjalizującej się w prawnym aspekcie sztuki i kultury, tak naprawdę ta autonomia nigdy nie istniała. I chociaż struktura administracyjna nowej polityki artystycznej Turcji może się wydawać bardziej przejrzysta, to kwestia podejmowania kluczowych decyzji pozostaje niejasna.
– Dyrektorzy generalni teatru i opery będą odtąd częścią struktury organizacyjnej ministerstwa. Ponadto nowy system wprowadza szereg komitetów ds. polityki społecznej, które mają podlegać prezydentowi. Te komitety nie będą częścią żadnego ministerstwa. Jak dotąd nie mamy informacji, kto wejdzie w ich skład i jakie kryteria będą obowiązywać podczas doboru kandydatów. Ma być dziewięć takich komitetów, które będą odpowiedzialne za formułowanie linii politycznej, a ministerstwa będą się zajmować głównie wdrażaniem tych zasad w życie. Komitety będą współpracować z ministerstwami w ramach tworzenia polityki, a także nadzorować pracę ministerstwa – tłumaczy Erken.
Otwiera to drogę do możliwej bezpośredniej politycznej ingerencji, a już z pewnością do zwykłego braku odpowiedzialności, jak ostrzega Yücel Erten, ceniony reżyser teatralny i były szef Teatrów Państwowych. Zwraca on również uwagę, że nowa struktura rządzenia odbije się na kulturowej różnorodności Turcji: – Ponieważ przepisy regulujące pracę tych instytucji nie będą już musiały być uchwalane przez parlament, nie będą podlegały ocenie światopoglądowej przez reprezentantów różnych kultur w parlamencie. Komitety będą musiały podjąć określone działania, aby zapewnić, że przyjęta przez nie polityka jest zgodna z kulturową różnorodnością kraju. Jakie środki zostaną podjęte? Czy zostaną uwzględnione różne potrzeby kulturalne całego społeczeństwa?
Artystyczna społeczność Turcji obawia się, że odtąd ważnym elementem oferty programowej teatrów będą przedstawienia jednego aktora.
Zdjęcie: Teatry Państwowe przeszły pod zarząd prezydenta.