Kto strzelał na Majdanie? Cztery lata po protestach Ukraina wciąż próbuje rozliczyć winnych
Już po raz czwarty w dniach 18-20 lutego Ukraińcy wspominali tragiczne zakończenie Majdanu – pokojowych protestów, które przerodziły się w krwawe starcia. W tych dniach w centrum Kijowa płoną znicze, rozbrzmiewa żałobna muzyka, ludzie składają kwiaty w miejscach, gdzie zginęli demonstranci – określani mianem Niebiańskiej Sotni.
Kolejna rocznica Majdanu prowokuje wciąż wiele pytań, przede wszystkim dotyczących rozliczenia winnych tragicznych wydarzeń sprzed czterech lat. Przy tej okazji Prokuratura Generalna Ukrainy poinformowała o stanie prowadzonych śledztw dotyczących Majdanu – co stało się już smutną tradycją ostatnich lat.
Tylko 20 lutego 2014 r. zginęło 48 osób, a 80 otrzymało rany postrzałowe – w większości pochodzące od snajperskich pocisków. Według prokuratury wszyscy sprawcy zabójstw zostali zidentyfikowani – podejrzewane są 32 osoby.
Tysiące spraw, niesprawne sądy
– Wszystko zależy teraz od sądu – powiedział 20 lutego naczelnik Zarządu Śledztw Specjalnych PGU, Serhij Horbatiuk.
Jest jasne, że sądy nie radzą sobie z tymi sprawami. Cztery lata po rozstrzelaniu 20 lutego 2014 r. protestujących, wciąż nikt nie został skazany za te zbrodnie. W związku z tym pojawiają się głosy, że obecna władza nie jest zainteresowana wyjaśnieniem wydarzeń na Majdanie i ukaraniem winnych.
Serhij Horbatiuk podkreśla, że w jego departamencie pracuje 42 śledczych i 33 prokuratorów, których wspiera dodatkowo 32 śledczych policji i 30 prokuratorów zewnętrznych – ale prowadzą oni śledztwa w sprawie 3400 przestępstw, których dokonano podczas Majdanu (od 30 listopada 2013 r. do 21 lutego 2014 r.). W sumie podejrzanych jest 412 osób.
Jewgienija Zakrewska, adwokat rodzin ofiar rewolucji godności, w wywiadzie dla „Ukraińskiej Prawdy” wskazała, że od momentu postawienia podejrzanemu zarzutów strona oskarżająca na wszystkie czynności śledcze ma rok. Niestety, okres od przekazania sprawy sądowi do rozpoczęcia przez niego jej rozpatrywania wynosi w niektórych wypadkach nawet do dwóch lat. Jednym z powodów są braki kadrowe wśród sędziów, którzy orzekają w tych sprawach, co wykorzystuje obrona.
Do tej pory skazano tzw. tituszki (m.in za porywanie ludzi) oraz kilka innych osób, w tym jednego funkcjonariusza Berkutu – za pobicie protestujących 18 lutego.
Sprawcy ukrywają się w Rosji i… ukraińskiej policji
Problemem są nie tylko trwające długo czynności śledcze, które wymagają często dokonania wielu analiz, prowadzenia przesłuchań i eksperymentów śledczych. Znaczna część podejrzanych o ciężkie przestępstwa uciekła albo na Krym, który został zaanektowany przez wojska rosyjskie w marcu 2014 r., albo do Rosji, gdzie otrzymali schronienie.
Jednak opinię publiczną i obronę oburza również to, że, jak wskazuje Prokuratura Generalna, 12 podejrzanych nadal pracuje w strukturach MSW. Jeden z nich zajmuje wysokie stanowisko w Gwardii Narodowej. Dwóch pełni służbę w policji.
MSW broni Wołodymyra Hrynjaka i nie zgadza się na zawieszenie go w pełnionych przez niego obowiązkach. Hrynjak, który obecnie jest kierownikiem Zarządu Bezpieczeństwa Publicznego Gwardii Narodowej, jest podejrzewany o koordynowanie działań oddziałów specjalnych podczas szturmu na Majdan w dniach 18-19 lutego 2014 r.
Gruzińscy snajperzy
12 lutego były prezydent Gruzji, Micheil Saakaszwili, został zatrzymany przez oddział specjalny Państwowej Służby Migracyjnej Ukrainy i błyskawicznie przewieziony na lotnisko, a następnie deportowany do Polski. Strona ukraińska powołała się na umowę o readmisji z Unią Europejską. A krajem, z którego Saakaszwili przedostał się nielegalnie we wrześniu na Ukrainę, była Polska.
Okazało się, że gruzińsko-ukraiński polityk 13 lutego miał być przesłuchiwany przez Prokuraturę Generalną Ukrainy w sprawie dotyczącej śmierci protestujących podczas Majdanu w lutym 2014 r.
Serhij Horbatiuk, kierownik departamentu śledztw specjalnych, komentując sprawę, stwierdził, że nieobecność Saakaszwilego szkodzi śledztwu i że ci, którzy podjęli decyzję o deportacji, musieli wiedzieć o wyznaczonym na 13 lutego przesłuchaniu polityka.
– Czy deportacja Saakaszwilego była związana z przesłuchaniem? Nie wiadomo, ale pewne jest, że jego nieobecność podczas posiedzenia ukraińskiego sądu szkodzi śledztwu – dodał Horbatiuk.
W listopadzie 2017 r. we Włoszech pokazano film „Ukraina, ukryte prawdy”, w którym autorzy twierdzą, że 20 lutego 2014 r. protestujących na Majdanie rozstrzeliwali dwaj Gruzini i dwaj Litwini, którymi kierowali Ukrainiec i Amerykanin.
Prokuratura Generalna Ukrainy uważa film za fałszywkę. Zarówno jej przedstawiciele, jak i obrona uważają, że zeznania Saakaszwilego mogłyby pomóc rozprawić się z teorią tzw. gruzińskich snajperów. Prokuratura Generalna chce przesłuchać w sprawie “snajperów” jeszcze jednego świadka, o którym jest mowa w filmie. Serhij Horbatjuk nie ujawnił jednak, kto to będzie.
Być może chodzi o dowódcę Legionu Gruzińskiego, Mamukiego Mamulashviliego. Jego oddział walczy po ukraińskiej stronie na Donbasie. Zapewne za pomocą wideokonferencji zostanie również przesłuchany Saakaszwili.
Aby zakończyć wszystkie sprawy związane z Majdanem, potrzebne będzie jeszcze kilka lat – a i tak zapewne niektóre z nich nigdy nie zostaną całkowicie wyjaśnione.