Popularny na Ukrainie serwis płatniczy WebMoney znalazł się na nowej liście firm i osób prywatnych objętych ukraińskimi sankcjami. Tym samym zablokowane zostały rachunki 4 mln ukraińskich użytkowników. Niespodziewana decyzja spowodowała problemy nie tylko dla osób prywatnych, ale też dla małego biznesu, który za realizowane zlecenia rozliczał się przy użyciu elektronicznych pieniędzy. WebMoney obłożono sankcjami na okres trzech lat. Czy oznacza to, że ukraińscy klienci będą musieli poczekać na zwrot swoich pieniędzy aż do 2021 r.?
Odpowiednia uchwała dotycząca wprowadzenia nowych sankcji została przyjęta przez Radę Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy (RBNiOU) 2 maja 2018 r. 14 maja prezydent Petro Poroszenko podpisał rozporządzenie w tej sprawie. Z kolei same listy osób i firm, na które nałożono sankcje, opublikowano dopiero 24 maja.
Następnego dnia po opublikowaniu listy sankcyjnej Narodowy Bank Ukrainy skasował licencję systemu rozliczeń WebMoney.UA. 25 maja wieczorem w sieci pojawiły się informacje od użytkowników o tym, że nie mogą oni otrzymać wynagrodzenia za swoją pracę oraz że przedsiębiorcy nie mogą wyprowadzić środków otrzymanych za swoje kontrakty.
W WebMoney jest zarejestrowanych ponad 36 mln użytkowników, z tego 4 mln z Ukrainy. Rocznie w tym systemie przeprowadzane są operacje na sumę przewyższającą 18 mld dol. Nie wiadomo jednak, jaka jest wartość aktywów ukraińskich użytkowników.
Wszystkie pieniądze ukraińskich użytkowników znajdują się na rachunkach w ukraińskich bankach i tym samym zgodnie z rozporządzeniem NBU zostały zablokowane. WebMoney zapewnia, że pieniądze Ukraińców nie znikną, i obiecuje, że do 24 maja 2021 r. konwertuje WMU, które stanowią elektroniczny ekwiwalent hrywny, na WMZ, które są ekwiwalentem dolarów.
Mimo oficjalnej blokady w sieci pojawiły się propozycje wyciągnięcia środków już teraz, ale oznacza to do 20% prowizji od sumy wyprowadzanych środków. Samo WebMoney nawołuje klientów do niepodejmowania pochopnych decyzji i zapewnia, że kompania szuka sposobu na rozwiązanie tego problemu.
„Zapewniamy, że zrobimy wszystko, co możliwe, aby obronić interesy naszych użytkowników i wywiązać się ze wszystkich zobowiązań systemu wobec nich” – napisano 25 maja w oświadczeniu opublikowanym na ukraińskiej stronie WebMoney.
Rozszerzona lista sankcji
WebMoney jest tyko jedną z wielu kompanii, które obłożono ukraińskimi sankcjami. Na listę sankcji trafiają osoby fizyczne i prawne, które mają związek z aneksją Krymu (lub prowadzą interesy na półwyspie po aneksji), są w jakiś sposób powiązane z wojną na Donbasie lub są obywatelami Ukrainy, którzy wspierali reżim prezydenta Wiktora Janukowycza i wraz z nim uciekli do Rosji. W ubiegłym roku ukraińskie sankcje nałożono na 1228 osób fizycznych i 468 prawnych, w tym roku jest to już 1748 osób fizycznych i 756 prawnych.
Niektóre osoby dodane do listy wzbudziły w ukraińskich mediach zdziwienie – nie dlatego, że znalazły się na liście, tylko dlatego, że dopiero teraz. Wśród nich jest np. jeden z najmłodszych ukraińskich oligarchów Serhij Kurczenko, który za prezydentury Wiktora Janukowycza zrobił błyskawiczną karierę i był uznawany za nieoficjalnego bankiera rodziny Janukowycza. Po ucieczce ukraińskiego prezydenta do Rosji Kurczenko również tam zbiegł i nadal prowadzi stamtąd interesy.
Wśród nowych znanych obywateli Rosji, na których Ukraina rozszerzyła sankcje, znaleźli się szef Gazpromu Aleksiej Miller, miliarder Oleg Deripaska i wykonawca krymskiego mostu Igor Rotenberg. Do grupy osób objętych sankcjami zostali włączeni także inni rosyjscy biznesmeni uchodzący za ludzi utrzymujących bliskie kontakty z prezydentem Rosji.
Dlaczego WebMoney?
WebMoney zostało założone w 1998 r. i nie jest oficjalnie zarejestrowane jako elektroniczny system płatniczy. Z prawnego punktu widzenia w systemie odbywa się przekazywanie praw majątkowych, które są księgowane za pomocą specjalnych jednostek rozliczeniowych.
Na Ukrainie system zaczął działać w 2003 r. Dziesięć lat później, za prezydentury Wiktora Janukowycza, WebMoney pierwszy raz spotkało się z problemami na Ukrainie. W czerwcu 2013 r. Ministerstwo Dochodów i Podatków przeprowadziło kontrolę w biurach kompanii. Wtedy też zablokowano rachunki użytkowników.
Blokadę rachunków zdjęto po rewolucji godności, do której doszło na przełomie 2013 i 2014 r. Dodatkowo nowe ukraińskie władze umieściły WebMoney na liście systemów płatniczych NBU, a państwowy Oszczadbank został nawet partnerem serwisu.
Dlatego tak dużym zaskoczeniem było objęcie systemu sankcjami teraz. Nie ma oficjalnego wyjaśnienia ze strony RBNiOU, dlaczego doszło do zablokowania działalności WebMoney. Ukraińskie media piszą, że firmę oskarża się o „powiązania z rosyjską agresją przeciw Ukrainie”. Centrum znajduje się w Moskwie, ale kompania zarządzająca systemem jest zarejestrowana w Wilnie. W samym WebMoney ludzie są przekonani, że chodzi o kontrolę ich kompanii przy wykorzystaniu politycznych środków.
„Oczywiście, że działalność takiego znaczącego gracza na rynku nie mogła nie przyciągnąć uwagi pewnych przedstawicieli władzy, którzy próbowali w jakikolwiek sposób zablokować pracę systemu na Ukrainie i skierować środki naszych klientów do wygodnych dla nich instytucji finansowych. Obecne wydarzenia zmuszają nas do przypomnienia 2013 r., kiedy decyzją przestępczej władzy Janukowycza zostały zablokowane rachunki systemu. To zrozumiałe, że od tego czasu nic się nie zmieniło: i teraz obserwujemy, jak przy braku jakichkolwiek podstaw prawnych decyzją polityczną rządzący blokują pracę systemu” – napisano w oświadczeniu ukraińskiego WebMoney opublikowanym na Facebooku.
Ukraińscy eksperci komentujący w mediach tę sytuację nie rozumieją, dlaczego wobec WebMoney zastosowano sankcje, i to cztery lata po tym, jak rozpoczęła się wojna na Donbasie. „Ekonomiczna Prawda” zwraca uwagę, że zablokowanie WebMoney jest na rękę właścicielom ukraińskich systemów płatniczych.
Tymczasem na stronie prezydenta Ukrainy zarejestrowano elektroniczną petycję dotyczącą rozblokowania WebMoney. Aby została ona rozpatrzona, potrzeba 25 tys. podpisów.
Na zdjęciu: Strona transakcyjna WebMoney.UA.