Do spotkania rosyjskiego generała majora Jewgienija Popławskiego z Nurim Mahmudem, rzecznikiem prasowym kurdyjskiej bojówki Powszechne Jednostki Ochrony (YPG), doszło 3 grudnia w miejscowości Salhija, w prowincji Dajr az-Zaur, we wschodniej Syrii.
– YPG i YPJ (przyp. Kobiece Jednostki Ochrony są zawsze gotowe do walki ze wszelkimi formami terroryzmu i przy wsparciu każdego, kto zechce pomóc – powiedział Mahmud.
W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele plemion zamieszkujących ten region. Wraz z Rosjanami tworzą Zjednoczony Sztab Operacyjny, którego celem jest walka z ISIS.
Jak poinformowało rosyjskie Ministerstwo Obrony, Siły Powietrzno-Kosmiczne Federacji Rosyjskiej miały wesprzeć kurdyjskie i arabskie bojówki 672. lotami i zniszczyć ponad 1450 celów w prowincji Dajr az-Zaur.
Rzecznik prasowy YPG podziękował za pomoc w przywracaniu pokoju w Syrii i zapowiedział, że kurdyjskie bojówki będą chronić bezpieczeństwa rosyjskich żołnierzy, którzy znajdują się na terytoriach leżących na wschód od Eufratu. To znaczy – kontrolowanych przez Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), w skład których wchodzą kurdyjskie i arabskie bojówki, wspierane przez Stany Zjednoczone.
Trzy dni po wspólnym oświadczeniu przedstawicieli rosyjskiej armii i YPG prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił całkowite pokonanie ISIS po obu stronach rzeki Eufrat.
– Oczywiście, mogą być jeszcze pojedyncze punkty oporu, ale w zasadzie działania zbrojne na tym etapie i na tym terytorium zostały zakończone. Zakończone pełnym, powtórzę, zwycięstwem i rozgromieniem terrorystów – powiedział Putin w trakcie konferencji prasowej 6 grudnia.
Pięć dni później prezydent Rosji odwiedził bazę lotniczą Hmejmim w prowincji Latakia, gdzie zapowiedział wycofanie większości swoich wojsk z Syrii.
Rosjanie do tej pory wspierali głównie siły prezydenta Baszara al-Asada. Wielokrotnie dochodziło do starć między nimi a YPG i później SDF. Dlatego współpraca między Kurdami a Rosjanami jest odbierana przez analityków jako sygnał, który Ci pierwsi wysłali Białemu Domowi.
W ciągu ostatnich tygodni często komentowano, czy Amerykanie wciąż będą udzielać wsparcia SDF. Powodów do spekulacji dostarczyła wypowiedź prezydenta Donalda Trumpa, który w trakcie rozmowy telefonicznej z prezydentem Turcji Recepem Erdoganem miał powiedzieć, że Biały Dom zamierza przestać dozbrajać Kurdów . Ostatecznie jednak Pentagon kilkukrotnie podkreślił, że nie wycofa wsparcia, dopóki ISIS stanowi zagrożenie.
– Wojna z ISIS nie jest skończona, także w Syrii, ale zmieniamy nasze siły i zmienia się misja. Ponadto bardzo istotne jest, byśmy byli pewni, że ISIS już nigdy się nie podniesie – powiedziała Dana White, rzeczniczka prasowa Pentagonu, w trakcie konferencji prasowej 7 grudnia.
Cele, które deklaruje Rosja, współgrają z założeniami Kurdów. Oni wyrażają swoją chęć do rozmów z reżimem w Damaszku. Ich głównym postulatem jest federalizacja Syrii, w której funkcjonowałaby Federacja Północnej Syrii, czyli region zdominowany przez Kurdów. Na tych terytoriach, czyli około jednej piątej całej Syrii, już teraz działają niezależne władze, administracja, infrastruktura państwowa czy służby mundurowe.
Reżim wysyła jednak sprzeczne komunikaty. Z jednej strony, deklaruje gotowość do dialogu z Kurdami, z drugiej – odgraża się, że północna Syria jest okupowana i wkrótce armia ją odbije. Analitycy przypisują sprzeczne postawy dwóm głównym siłom, które stoją za reżimem Asada. To – odpowiednio – Rosja i Iran. Teheran dąży do bardziej konfrontacyjnego scenariusza w regionie, natomiast Kreml zachęca strony do rozmów pokojowych. Kurdowie póki co nie brali udziału w spotkaniach w Genewie, Astanie, ani nie są zaproszeni do planowanych na luty rozmów pokojowych w Soczi.
Jak podają źródła portalu Al-Monitor, to może się zmienić. Do Soczi ma się udać przynajmniej czterdziestoosobowa delegacja tzw. Federacji Północnej Syrii, gdzie większość stanowią Kurdowie. Trudno obecnie ocenić, co w takiej sytuacji zrobią Iran i Turcja, które wraz z Rosją prowadzą rozmowy pokojowe. W szczególności ta ostatnia uważa kurdyjskie bojówki za terrorystyczne ze względu na ich powiązania z Robotniczą Partią Kurdystanu (PKK).
Niepewność Amerykanów działa na korzyść Moskwy. Kreml przedstawia konkretny plan na to, jak przynajmniej częściowo zażegnać trwającą od 2011 r. wojnę domową w Syrii. W jej wyniku zginęło ponad 400 tys. osób, a 11 mln musiało opuścić swoje domy, czyli połowa populacji Syrii sprzed rozpoczęcia wojny.
Kurdowie deklarują, że ich zbliżenie z Moskwą nie oznacza zerwania współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Nie chcą jednak ograniczać się do kooperacji z jednym partnerem zagranicznym.