Trwające w ostatnich miesiącach zaostrzenie na Donbasie oraz koncentracja wojsk w pobliżu granicy z Ukrainą i na zaanektowanym Krymie wywołało nerwowe reakcje zarówno w Ukrainie, jak i u jej zachodnich partnerów. Dlatego pojechaliśmy sprawdzić, jak to wygląda na miejscu.
Zaostrzenie na Donbasie trwa od początku roku. Liczba zabitych ukraińskich żołnierzy rośnie z każdym tygodniem. Szczególnie niebezpieczni są snajperzy po stronie prorosyjskich bojowników. Ale rośnie też liczba ostrzałów artyleryjskich. Do tego przeciwnik używa min przeciwpiechotnych pułapek wystrzeliwanych na przykład z granatników. Jednak ukraińscy żołnierze zapewniają, że są przygotowani i do powtórki z 2014 r. nie dojdzie.
Wydaje się jednak, że groźba nowej „dużej wojny” zmalała. Doszło do rozmowy telefonicznej między prezydentem USA Joe Bidenem i Rosji Władimirem Putinem. O tym, że dalsza eskalacja została postawiona na pauzę świadczy wstrzymanie wejścia na Morze Czarne dwóch amerykańskich niszczycieli rakietowych (taka informacja pojawiła się 14 kwietnia). Również nasi rozmówcy na Donbasie mówią, że są przekonani o deeskalacji. Ale jednocześnie przypominają, że wojna cały czas trwa. Uważają, że są też możliwe prowokacje ze strony bojowników i Rosji.
Ale sytuacja jest bardzo dynamiczna. Podczas rozmowy telefonicznej między Bidenem i Putinem została poruszona kwestia spotkania obu prezydentów w najbliższym czasie. Już po nagraniu naszego vloga Kreml poinformował, że nie widzi możliwości organizacji takiego spotkania w najbliższym terminie.
Obserwatorzy czekają też na posłanie Putina do Dumy, które ma zostać przedstawione 21 kwietnia. Dużo jest na ten temat spekulacji. Analitycy przedstawiają wszelkie możliwe scenariusze rozwoju wydarzeń. My natomiast będziemy nadal obserwować i informować was o sytuacji.