W Hondurasie zatrzymano 26 Afrykanów, w tym 10 dzieci, którzy nielegalnie przedostali się przez granicę z Nikaraguą. Organizacje pozarządowe alarmują, że ich kraj stał się punktem tranzytowym emigrantów w drodze do Stanów Zjednoczonych. W tym roku zatrzymano już 1500 osób bez prawa pobytu. Aż 64% jest spoza kontynentu.
Na statku przez wielką wodę
Wśród zatrzymanych jest 18 emigrantów z Konga, 6 z Angoli, 1 z Kamerunu i 1 z Mali. Wszyscy zostali skierowani do Urzędu ds. Cudzoziemców.
– Zostanie dla nich zorganizowane przesłuchanie w Interpolu, żeby sprawdzić, czy dokonali jakichś przestępstw w swoim kraju. Później podejmiemy decyzję dotyczącą deportacji lub wydalenia – mówi René Gómez, urzędnik.
Najprawdopodobniej jednak dostaną oni wizę tranzytową i będą mogli kontynuować drogę w kierunku Gwatemali i Meksyku, żeby stamtąd przedostać się do Stanów Zjednoczonych.
– Organizacje pozarządowe alarmują, że liczba nielegalnych imigrantów z Afryki i Azji w ciągu ostatnich lat stale rośnie – przyznaje Marvin Ruíz, społecznik. – Większość z nich ucieka przed biedą, ale również konfliktami w swoich krajach, dlatego mają szansę dostać status uchodźcy w Stanach.
Przemytnicy liczą pieniądze
Na emigrantach z Afryki i Azji można dużo zarobić. Płacą oni od 5 do 10 tys. dol. sieci przemytników z różnych krajów, żeby ci bezpiecznie doprowadzili ich do celu. Dodatkowo niektórzy kupują bilety lotnicze i fałszywe dokumenty. Nie jest to droga dla biednych. Część z nich ma dobre wykształcenie lub rodzinę w Stanach Zjednoczonych.
Z reguły podróżują z Afryki lub Azji do Brazylii na łodzi, a stamtąd jadą autobusem w kierunku Peru, Ekwadoru lub Kolumbii. Do Panamy udaje im się dotrzeć przez morze lub puszczę. Następnie maszerują dalej na północ.
– Przedostają się do Hondurasu przez tzw. ślepe punkty, a nie przejście graniczne, dlatego trudno jest ich namierzyć – mówi Gómez. – Czasem można zobaczyć ich na naszych drogach. Zdarza się, że przemytnicy zostawiają ich zupełnie samych.
Gerardo Sánchez, były szef Specjalnej Jednostki ds. Szmuglerów, zauważa, że najczęściej podróżują grupami od 15 do 30 osób.
– Jeśli granicę przekraczają sami, to wcześniej otrzymują instrukcje. Znajdowaliśmy ich kopie, które informowały np.: „W Hondurasie oficjalną monetą jest lempira”; „Jeśli policja cię zatrzyma, to możesz tyle a tyle zapłacić” – mówi. – W naszym kraju oddają się w ręce policji i tutaj odpoczywają, bo w tym czasie dostają jedzenie oraz opiekę medyczną.
Brak szans na wizę
Afrykanie i Azjaci z biedniejszych krajów nie starają się o wizę przed przyjazdem do Hondurasu w obawie, że jej nie dostaną. W 2015 r. w Ameryce Środkowej doszło do kryzysu migracyjnego, bo nie umiano sobie poradzić z nielegalnymi emigrantami z Kuby. Miało to miejsce po tym, jak doszło do wznowienia rozmów między Kubą a Stanami Zjednoczonymi. Kubańczycy zaczęli latać do Ekwadoru w celach turystycznych i stamtąd drogą lądową próbowali się przedostać do Ameryki, pokonawszy po drodze osiem krajów. W pewnym momencie Nikaragua zamknęła granicę z Kostaryką, a ta ostatnia z Panamą. Ponad 6 tys. Kubańczyków utknęło na terenach przygranicznych, aż w końcu na mocy porozumień zostali oni odstawieni do Meksyku, na granicę z USA. W końcu Barack Obama ogłosił, że będą oni traktowani tak samo jak inni emigranci i jeśli nie ma ku temu przesłanek, zostaną deportowani na Kubę. Nadal jednak jest dużo chętnych, żeby uciec do Stanów przez Amerykę Południową, i władze m.in. Hondurasu niechętnie przyznają wizy.
Samochodem na granicę
Rząd Hondurasu zapowiedział już, że granice z Nikaraguą zostaną wzmocnione, ale od kilku lat nie widać postępów. Tylko w ciągu pierwszych czterech miesięcy tego roku w Meksyku zatrzymano ponad 2 tys. uciekinierów z Afryki i Azji. Marvin Ruíz uważa, że bez pomocy przemytników na miejscu dużo trudniej jest im podróżować, bo rzucają się w oczy. Dlatego też muszą więcej płacić za przemyt.
– Kiedy grupa nielegalnych emigrantów spoza Ameryki Łacińskiej trafia do Meksyku, najczęściej udaje im się otrzymać wizę za pieniądze – tłumaczy. – Następnie przemytnicy kupują im bilety lotnicze lub przewożą ich dobrymi samochodami na granicę.
Zdjęcie Hondurasu autorstwa Judd Irish Bradley.