Nowym prezydentem Kuby został Miguel Díaz-Canel, który do niedawna pełnił funkcję wiceprezydenta kraju. Tym samym po sześciu dekadach rządów rodziny Castro na czele państwa stanęła osoba urodzona już po rewolucji kubańskiej. – On nie jest zagadką, nie jest improwizatorem – powiedział o nim Raúl Castro.
Lubi nosić jeansy i słuchać Beatlesów
Miguel Díaz-Canel, obecnie 57-latek, wychował się w Santa Clara, w centrum kraju, lubi nosić jeansy i słuchać Beatlesów. Z wykształcenia jest inżynierem elektrykiem, po zakończeniu studiów odbył służbę wojskową w Nikaragui. Karierę zaczynał jako wykładowca na Uniwersytecie Villa Clara oraz był liderem Związku Młodych Komunistów. W ten sposób stopniowo zbliżał się do polityki. W 1989 r. został członkiem komitetu Komunistycznej Partii Kuby (PCC) w prowincji Villa Clara, a pięć lat później objął funkcję pierwszego sekretarza.
– Kiedy stanął na czele partii w naszej prowincji, był niesamowity, bo nigdy nie wychodził z pracy i starał się być obecny we wszystkich miejscach – wspomina José González, jeden z emerytów z jego rodzinnego miasta.
Po śmierci Fidela Castro Miguel Díaz-Canel stał się prawą ręką jego brata, obecnie 86-letniego Raúla, który rządził krajem od 2006 r. Dzięki niemu został ministrem szkolnictwa wyższego, a następnie wicepremierem Kuby. Chociaż politolodzy od ponad roku wskazywali również na innych kandydatów, którzy mogli objąć stanowisko prezydenta, to właśnie Díaza-Canela uważano za czarnego konia. Zgodnie z przewidywaniami kubański parlament 19 kwietnia wybrał go prawie jednogłośnie – polityk otrzymał 603 głosy na 605 możliwych.
Garnitur zamiast munduru
Miguel Díaz-Canel w przeciwieństwie do swoich poprzedników zakłada garnitur zamiast munduru i jest postępowy. W przeszłości organizował parady wolności i był za dostępem do internetu na wyspie. – Przy dzisiejszym rozwoju internetu i komunikatorów nie ma sensu tego zabraniać – argumentował w jednym przemówieniu. Z kolei Elaine Díaz, dziennikarka zajmująca się tematyką Kuby, przypomina, że uważał on prasę pozarządową za sprzyjającą interesom zagranicy, chociaż nie mógł tego w żaden sposób udowodnić.
Pod względem wyglądu ludzie często porównują go do Richarda Gere’a, podkreślając jednak, że brakuje mu charyzmy tego aktora. Díaz-Canel ma za to kilka zalet. Jest posłuszny, nie popełnia błędów i nie ma wrogów w polityce. Niektórzy komentatorzy uważają, że jego strategią zdobycia i utrzymania władzy było właśnie trzymanie języka za zębami.
– Wiele osób organizuje swoje życie na podstawie większych i mniejszych decyzji. Nie jest tak w przypadku Díaza-Canela, który wręcz przeciwnie, jest niezdecydowany, nie chce przyciągać uwagi ani nikomu się narażać – powiedziała osoba z otoczenia rodziny nowego prezydenta w rozmowie z dziennikiem „Las Américas”.
Nowy prezydent może zajmować stanowisko maksymalnie przez dwie kadencje. Bardzo prawdopodobne, że nie będzie rządzić samodzielnie, a jedynie przejmie funkcje reprezentacyjne kraju. Zwłaszcza że Raúl Castro nie odszedł z polityki i dalej stoi na czele partii komunistycznej oraz – tak jak wcześniej obiecywał – zamierza „bronić kraju i socjalizmu”. Potwierdził to zresztą Díaz-Canel, przyznając, że brat Fidela będzie podejmować decyzje „o większym znaczeniu dla teraźniejszości i przyszłości narodu”. Z kolei syn Raúla, Alejandro Castro, ma pod sobą służby wywiadowcze, więc zna sekrety całej elity rządzącej. On też prowadził negocjacje ze Stanami Zjednoczonymi w 2014 r.
Najszybciej starzejące się społeczeństwo
Miguel Díaz-Canel w przemówieniu po wyborze na stanowisko prezydenta zapewnił, że „rewolucja trwa i pozostaje żywa” oraz że nie dojdzie do „przywrócenia kapitalizmu”. Potwierdził też, że utrzyma państwowy monopol, przyznając ograniczony dostęp prywatnym przedsiębiorstwom, i będzie stosował represje polityczne, czego oczekują od niego byli rewolucjoniści. W ten sposób chciał uciszyć głosy osób, które miały nadzieję, że niewystarczające reformy Raúla doprowadzą do zmiany sposobu rządzenia krajem.
– Aby dotrzeć do miejsca, w którym się znajduje, warunkiem numer jeden jest postępowanie zgodnie ze scenariuszem, a on był w tym bardzo skuteczny – uważa Nora Gámez Torres, dziennikarka „Miami Herald”. – Nie wiadomo jednak, co tak naprawdę myśli. On nigdy nie odbiega od linii partii.
Przed następcą Raúla Castro stoi sporo wyzwań. Kuba jest najszybciej starzejącym się społeczeństwem w Ameryce Łacińskiej. Wielu młodych marzy o emigracji, a gospodarka kraju ucierpiała z powodu kryzysu w Wenezueli. W sektorze zdrowia i edukacji doszło do cięć finansowych, z kolei inwestycje zatrzymały się po dojściu do władzy Donalda Trumpa, który jest powściągliwy w kontaktach z Kubą.
Zdaniem José Daniela Ferrera, lidera grupy opozycyjnej UNPACU, społeczeństwo będzie oczekiwało od nowego prezydenta skuteczności. Już teraz wielu Kubańczyków ma nadzieję, że sprosta on zadaniu unifikacji monetarnej (połączenie dwóch walut na wyspie w jedną wymienialną) oraz pomoże w licencjonowaniu prywatnych przedsiębiorstw.