Kawa czy herbata – co ten wybór mówi nam o współczesnych Chinach?
Każdego roku Chińczycy wykorzystują 2,5 mln t herbacianych liści do parzenia swojego ulubionego napoju. Napar herbaciany wywarł ogromny wpływ na tradycję, historię, a nawet mapy kraju. Co zaskakujące, w królestwie Camellia sinensis, czyli herbaty chińskiej, co 15 godz. otwierany jest nowy lokal firmy Starbucks, największej na świecie sieci kawiarni.
Przy ścianie budynku, gdzie mieści się herbaciarnia uważana za najstarszą w Chinach, pracuje niski, przygarbiony fryzjer. Rękawy marynarki ma podwinięte, aby się nie zabrudzić. Goli klientowi zarost. Obok grupka starszych mężczyzn gra w karty, popijając herbatę. Jakaś kobieta wystawia na sprzedaż makaron, z wózka zwisają także różne rodzaje wędlin.
Herbaciarnię Guanyin Pavilion, czyli „starą herbaciarnię”, jak nazywają ją klienci, znajdziemy w Pengzhen, miasteczku wielu rodzinnych firm i jednopiętrowych budynków z otwartymi okiennicami. Miejscowość leży na przedmieściach Chengdu, stolicy prowincji Syczuan, królestwa chińskich przypraw. Podróż do Pengzhen jest jak podróż w czasie.
Ze sporych rozmiarów portretu spogląda na klientów uśmiechnięty Mao Zedong. Portret wisi na głównej ścianie budynku, kiedyś miał mocno czerwony kolor, ale z czasem wypłowiał. Większość klienteli herbaciarni stanowią już emerytowani mężczyźni, odziani w płaszcze i kapelusze. Dzień spędzają nad kubkiem herbaty, z obowiązkową przykrywką, aby jak najdłużej utrzymać temperaturę i aromat naparu. Guanyin Pavilion zbudowano z drewna. Pachnie tu dymem tytoniowym i węglem drzewnym, na którym podgrzewa się herbatę. Pachnie również herbatą, zwłaszcza kwiatową.
Pięćdziesięcioletni Wang Yueping spędza w starej herbaciarni od trzech do czterech godzin dziennie. – Jestem na emeryturze – wyjaśnia. Wang jest tutejszy. Jego ojciec przyszedł kiedyś do tej herbaciarni, potem trafił tu on. – Zakochałem się w herbacie, kiedy miałem 10 lat – dodaje.
Jakiś mężczyzna pali fajkę i ogląda w telewizji chińską operę mydlaną. Trzej starsi panowie prowadzą ożywioną rozmowę, niektórzy grają w karty. Ktoś śpi z otwartymi ustami. Pracownica w fartuchu przygotowuje czajniki i podgrzewa je, korzystając z pieca opalanego węglem. W całym mieście są dziesiątki herbaciarni, w których sąsiedzi spędzają czas, grając w mahjonga. Herbata od wieków jest jednym z najwierniejszych towarzyszy Chińczyków podczas odpoczynku.
Według danych FAO z 2016 r. Chińczycy spożywają 2,1 mln t herbaty rocznie, to aż 38,6% światowej konsumpcji. Na drugim miejscu plasują się mieszkańcy Indii – 1,05 mln t herbaty rocznie.
W Chinach temat herbaty jest nierozerwalnie związany z historią kraju. Syczuan i Junnan uważane są za te rejony świata, gdzie najwcześniej zaczęto uprawiać herbatę. Co więcej, są to początki romantyczne. Według legendy chiński cesarz Shennong odkrył herbatę przypadkowo: kiedy wędrował po górach, zbierając zioła, postanowił odpocząć pod krzewem herbacianym. Usiadł i zaparzył wrzątek, do którego wpadły liście krzewu.
Herbata i mapy
Gdy mowa o herbacie, nie sposób nie wspomnieć o mapach. Droga handlowa wyrzeźbiona przez handlujących herbatą między potężnymi szczytami Alp Syczuańskich liczy ponad 2000 km. Szlak Herbaciano-Konny nie jest tak znany jak legendarny Jedwabny Szlak, chociaż przez wiele wieków służył wymianie herbaty na konie. Herbatę dostarczali mieszkańcy żyznych regionów Syczuan i Junnan, konie zapewniali Tybetańczycy. W jedną stronę wędrowały karawany poganiaczy mułów, którzy dreptali przy obciążonych jukami z herbatą zwierzętach. Z powrotem poganiacze podróżowali już konno.
Nie tak dawno odświeżająca herbata, a może raczej pragnienie dostępu do niej, doprowadziła do wojny między Wielką Brytanią a Chinami (1839–1842). „Był taki czas, gdy mapy świata zostały zmienione w imię rośliny – tak Sarah Rose rozpoczyna swą książkę For All the Tea in China: How England Stole the World’s Favorite Drink and Changed History. – Kiedyś dwa imperia, Wielka Brytania i Chiny, rozpętały wojnę z powodu dwóch kwiatów: maku i kamelii” – pisze dalej.
W XIX w. Chiny miały herbatę, a Wielka Brytanii herbaty pożądała. Chińczycy nie potrzebowali jednak brytyjskich produktów w zamian za swój cenny produkt. Domagali się zapłaty w srebrze. Dlatego Anglicy postanowili dostarczać Chińczykom coś, czemu nie byli oni w stanie się oprzeć – opium. Wkrótce narkotyk zaczął siać w Chinach spustoszenie. W 1830 r. cesarz wydał rozkaz zniszczenia całego ładunku opium, który przybył do Państwa Środka. Dwanaście lat później podpisano traktat nankiński, kończący pierwszą wojnę opiumową między krajami. Na jego podstawie Hongkong został odstąpiony Wielkiej Brytanii.
Herbata to również zwyczaj, tradycja. Termosy z gorącą herbatą w dłoniach Chińczyków można zobaczyć wszędzie: w pociągach, w biurach i obok ochroniarzy, którzy w długie, chłodne noce rozgrzewają się tym napojem.
Co się kryje na Szlaku Herbacianym?
– Liście herbaty uważane są za ojca, a woda za matkę herbaty. Oba te składniki są równie ważne dla powstania dobrego naparu – mówi 46-letni Eli Zigdon, amerykański grafik ze Stamford w stanie Connecticut i miłośnik herbaty, który kilka razy podróżował po Chinach w poszukiwaniu wiedzy o aromatycznym napoju. Rozmawiamy w schronisku w Szanghaju, gdzie Eli spędził kilka dni przed kolejną herbacianą podróżą do Hangzhou. O herbacie opowiada tak, jak opowiada się o swej pierwszej miłości.
Pierwszy raz Eli Zigdon skosztował herbaty przypadkiem. – Po podróży służbowej do Chin w 2000 r. przyjaciel przyniósł dwie herbaty do mojego domu w Stamford – mówi i dodaje, że ta sesja herbaciana zmieniła jego życie. – Zacząłem uczyć się wszystkiego, co mogłem, o tych liściach obdarzonych potężną mocą.
W 2011 r. wreszcie sam wybrał się w podróż do Chin. – Wiele słyszałem o herbacie pu-erh, o jej wpływie na samopoczucie fizyczne i psychiczne człowieka. Musiałem tego doświadczyć. Herbata pu-erh powstaje z liści starych drzew, których korzenie sięgają do głęboko położonych osadów. Jak mówią Chińczycy, liście te mają bardzo dużo życiodajnej energii Qi – opowiada z pasją Eli. Następnie nasz bohater trafił do herbaciarni, która specjalizuje się w herbacie pu-erh, a pracujący tam mistrz zaparzył dla niego napój. – Pojawiło się przede mną pięć małych kubeczków herbaty, wielkości kieliszków. Herbata miała niewątpliwą moc Qi – wspomina Eli. Pamięta, że po wypiciu wszystkich kubków doświadczył „fali energii i wibracji, obfitego pocenia się, głębokiego oddechu i wzmożonej ochoty na interakcje międzyludzkie”.
W ostatnich latach Eli Zigdon kilka razy podróżował do najważniejszych herbacianych regionów w Chinach. Według niego na szczególne wyróżnienie zasługują trzy rodzaje herbat. Pierwszy to Longjing, czyli Smocza Studnia, z rejonu Jeziora Zachodniego w Hangzhou w prowincji Zhejiang. – Longjing jest uważana za najlepszą zieloną herbatę na świecie, a pochodzi z przepięknego miejsca, którego mieszkańcy są pozytywnie zwariowani na punkcie herbaty – ekscytuje się Eli. Następny rodzaj to Dà Hóng Páo, czyli ulung (po chińsku: Duża Czerwona Szata). – Pochodzi z oszałamiających gór Wuyi w prowincji Fujian – opisuje amerykański miłośnik herbaty. – I wreszcie herbata pu-erh z południowej prowincji Junnan. Można powiedzieć, że Junnan to najważniejsze miejsce na mapie trwającej miliony lat ewolucji herbaty. Stąd herbata rozprzestrzeniła się na wschód, do wielu regionów w Chinach, i na zachód, by dokonać podboju reszty świata – kończy wywód Eli Zigdon.
– Jak poznać dobrą jakościowo herbatę?
– Najważniejsze są woda, liście, sposób podgrzewania i samopoczucie osoby przygotowującej herbatę – tłumaczy entuzjasta. – Przede wszystkim liść herbaty powinien być „żywy”, czyli rozwijać się bez pomocy nawozów sztucznych i bez rozsadzania rośliny, a otaczający go ekosystem ma być bogaty i zróżnicowany, bez ingerencji człowieka, także w nawadnianie. Roślina potrzebuje odpowiedniej przestrzeni, aby rosnąć, a przetwarzaniem rośliny w liście gotowe do zaparzenia zajmuje się mistrz, który do swojego rzemiosła podchodzi z szacunkiem, czcią i miłością. Herbata to 99% wody, a więc jakość wody ma ogromny wpływ na jakość herbaty. Ważna jest również jakość zestawu do herbaty, czyli czajnika i filiżanki. Bardzo duże znaczenie ma źródło ogrzewania. Na koniec należy pamiętać o duchowym aspekcie całego procesu. Mówi się: „Aby zaparzyć lepszą herbatę, trzeba stać się lepszym człowiekiem”. To prawda – podsumowuje Eli.
W krainie herbaty pojawił się Starbucks
Powstające w rekordowym tempie drapacze chmur, superszybkie pociągi łączące najważniejsze regiony kraju, dynamicznie rosnąca klasa średnia… W Chinach zmieniło się bardzo wiele w bardzo krótkim czasie. Gdy jednak pytamy 52-letniego przedsiębiorcę Henka Wernera o największą zmianę, odkąd przybył do Shenzhen siedem lat temu, odpowiada jednym słowem: „kawa”. – Wcześniej napicie się kawy na mieście było misją niemożliwą. Teraz kawiarnie Starbucksa są wszędzie – śmieje się Henk.
Ku zaskoczeniu wielu osób w kraju, w którym przyrządzanie i picie herbaty mają duchowy wymiar, specjalnością jednej z najprężniej rozwijających się sieci jest sprzedaż kawy. Starbucks pojawił się w Chinach w styczniu 1999 r. i otworzył jak dotąd 3600 lokali w 150 miastach. Dziś w kraju można znaleźć kawiarnie Starbucks w kształcie świątyni lub w symbolicznych miejscach, takich jak plac Tian’anmen w Pekinie – ekspansja jest nie do zatrzymania.
Wprawdzie w USA Starbucks ma ponad 14 tys. lokali i wyprzedził już pod tym względem firmę McDonald’s, ale to Chiny są najszybciej rozwijającym się rynkiem największej na świecie sieci kawiarni. Amerykańska firma otwiera tam nowy lokal co 15 godz., a do roku 2022 planuje sprzedawać kawę i przekąski w 6 tys. kawiarni. Co więcej, to w Szanghaju Starbucks otworzył swój największy przybytek – tamtejszy Starbucks Reserve Roastery ma 2700 m2 powierzchni.
– Żadna inna zachodnia firma ani marka nie ma tak dobrych perspektyw rozwoju, zwłaszcza biorąc pod uwagę dynamicznie rozwijającą się chińską klasę średnią – mówi Kevin Johnson, prezes i dyrektor generalny Starbucks. Tak samo uważa 400 mln obywateli Chin, którzy tę klasę średnią tworzą, jak podaje chińska agencja statystyczna.
Międzynarodowa sieć nie tylko sprzedaje kawę, ale także wyznacza status społeczny. Dowodem jest lokalizacja kawiarni w Chinach: większość z nich znajduje się na zurbanizowanym wschodzie kraju. Mapa lokali Starbucksa mogłaby równie dobrze służyć jako mapa społeczno-gospodarcza, ukazująca przepaść między regionami wiejskimi a miejskimi w Państwie Środka.
W pociągu relacji Szanghaj–Pekin hostessy oferują kawę z lokalu Starbucksa, podczas gdy w zachodniej części kraju znalezienie miejsca, gdzie można napić się kawy, jest sporym wyzwaniem. W samym Szanghaju Starbucks ma już ponad 600 punktów, natomiast w ponad dwumilionowym Xiningu, stolicy prowincji Qinghai na zachodzie Chin, amerykańska sieć otworzyła tylko trzy kawiarnie. Starbucks rozwija się w takich miastach jak Szanghaj, gdzie sprzedaje coraz więcej kawy w lokalach z muzyką i darmowym Wi-Fi. Tak samo działają McCafé, Costa Coffee i Luckin Coffee, nowy gracz na rynku, który – zgodnie z informacjami agencji Reuters – w tym roku planuje otworzyć 2500 kawiarni.
Czy Chińczycy zostaną wielbicielami kawy?
Na razie w królestwie herbaty można sprzedawać kawę za 5 dol. Przypomnijmy, że mowa o kraju, w którym według Banku Światowego 27,2% ludności (373 mln osób) żyje za mniej niż 5,5 dol. dziennie – pomimo wszystkich zmian zachodzących w Chinach.