PL | EN

Gdzie są córki Kaukazu Południowego?

Lola García-Ajofrín

Dlaczego każdego roku w Armenii nie rodzi się 1400 dziewczynek? Jedną z przyczyn jest patriarchat.

Wstęp

„Moi rodzice nazwali moją siostrę »Dość«”

Lena Khachatryan

Lena, lat 81, czwarta z kolei córka w rodzinie, na zdjęciu w swoim domu w Tsovazard, rolniczej wiosce nad brzegiem jeziora Sewan.

PROWINCJA GEGHARKUNIK
Armenia

Drżące dłonie Leny Khachatryan, 84-letniej kobiety, która całe życie dzieliła na pracę w polu i w domu, przewracają strony starego albumu rodzinnego oprawionego w czerwony aksamit. Staruszka zatrzymuje się na jednym ze zdjęć: „Kiedy mama zaszła w ciążę z trzecią dziewczynką, moją siostrę nazwali »Bavakan«. Po ormiańsku oznacza to »dość«” – mówi Lena.

W Armenii rodziny nazywały swoje córki „Dość”, kiedy nie chciały mieć więcej dziewczynek.

W Chinach, innym kraju, gdzie synowie są szczególnie uprzywilejowani, niektóre kobiety zmieniają swoje seksistowskie imiona, takie jak „Yanan” (czyli „Druga po mężczyznach”) lub „Zhaodi” („Zaprasza młodszego brata”).

„Moja siostra nie była jednak ostatnia, bo potem urodziłam się ja” – dodaje Lena z uśmiechem, kładąc dłonie na grubym brązowym, wełnianym swetrze w pokoju swojego domu w Tsovazard, wiosce nad brzegiem jeziora Sewan. Była czwartą z kolei córką i dopiero po niej urodził się długo oczekiwany syn.

Kiedy Lena wyszła za mąż w wieku 20 lat, od razu zamieszkała w domu teściów, jak wiele ormiańskich kobiet. „Miałam trudne życie – przyznaje. – Nie było koców i wszyscy spaliśmy w tym samym pokoju: ja, mój mąż oraz jego rodzice. Krowy były w drugim pomieszczeniu”.

Poroniła podczas pierwszej ciąży z powodu ciężkiej pracy na farmie. Teściowa, bardzo twarda kobieta, powiedziała jej, że jeśli nie urodzi dziecka, to ją wyrzuci. W końcu doczekała się trzech córek i dwóch synów.

Oczekiwanie na narodziny syna jest znaną od starożytności formą dyskryminacji ze względu na płeć. Tradycyjnie przejawiało się to w tzw. wstrzymywaniu płodności ze względu na liczbę synów. Rodziny decydowały się na tyle dzieci, aż urodziła się pożądana liczba chłopców.

Jednak od lat 80. XX w., kiedy rozwinęły się badania służące określaniu płci płodu, zaczęto obserwować zmianę prawidłowego stosunku urodzeń męskich i żeńskich.

Pojawił się wzór wskazujący, że niektóre rodziny dokonywały selektywnej aborcji niechcianych dziewcząt.

Ta praktyka znana jest jako selekcja urodzeń ze względu na płeć (GBSS), czyli dobrowolne przerwanie ciąży w związku z płcią płodu. Dzieje się tak najczęściej wtedy, gdy ma się urodzić dziewczynka. Szacuje się, że liczba aborcji selektywnych ze względu na płeć wzrosła na świecie od prawie zera pod koniec lat 70. do 1,6 mln rocznie< w latach 2005–2010.

Aborcje selektywne ze względu na płeć stały się szczególnie widoczne w niektórych częściach Azji Wschodniej, Azji Południowej i Kaukazu Południowego, w tym w Chinach, Indiach, Korei Południowej i Wietnamie, a także w trzech krajach byłego Związku Radzieckiego: Armenii, Azerbejdżanie i Gruzji.

W maleńkim Księstwie Liechtensteinu, które jest jednym z najbardziej restrykcyjnych krajów europejskich pod względem prawa aborcyjnego, również wykazano dużą nierównowagę w proporcjach płci przy urodzeniu.

Azja, kontynent mężczyzn
Naturalny stosunek płci przy urodzeniu wynosi ok. 105 chłopców na 100 dziewcząt. W niektórych krajach rodzi się jednak znacznie więcej chłopców.
Dlaczego w pewnych częściach świata jest o wiele więcej chłopców niż dziewcząt w porównaniu z naturalnym wskaźnikiem urodzeń?
Stosunek płci przy urodzeniu, lata od 1970 do 2021
Liczba nowo narodzonych chłopców na każde 100 dziewczynek
Dane i wizualizacje: Światowy Bank Danych

140 mln kobiet, których nie ma

Termin „zaginione kobiety” jako pierwszy przywołał indyjski ekonomista i laureat Nagrody Nobla Amartya Sen, który zauważył, że w Indiach urodziło się znacznie więcej chłopców niż dziewczynek. Niektórzy naukowcy ostrzegali, że w Chinach oraz w Indiach konsekwencje tej nierównowagi stworzą problem dla heteroseksualnych mężczyzn, którzy nie będą mogli znaleźć potencjalnych partnerek.

Szacuje się również, że w Armenii co roku rodzi się ok. 1400 dziewczynek mniej z powodu zakorzenionego w społeczeństwie uprzywilejowania dzieci płci męskiej.

Mariam mogła być jedną z nich.

Kontekst

„Najważniejsze, że teraz jestem tutaj”

Mariam Asoyan

Mariam Asoyan (po lewej) i jej siostra (w środku) bawią się z córką Mariam (po prawej) w ich mieście Gawarr.

Rodzice Mariam mieli dwie córki w wieku 11 i 12 lat, kiedy w 1991 r., w środku kryzysu energetycznego po rozpadzie ZSRR, jej matka ponownie zaszła w ciążę. Były to tzw. mroczne lata w Armenii, gdy wojna, brak rezerw naturalnych i blokada ze strony Azerbejdżanu pogrążyły kraj w zimnie i głodzie.

W sercu regionu Gegharkunik, prowincji rolników i hodowców bydła, ludzie zaczęli używać drewna opałowego do gotowania, świec do oświetlania i grubych płaszczy do ogrzewania się w domu. Dlatego rodzice Mariam postanowili, że matka urodzi chłopca, a jeżeli będzie miała się urodzić dziewczynka, to zdecydują się na aborcję.

„Widzisz, gdyby to był syn, można by było kontynuować ciążę, ale jeśli byłaby to dziewczynka, nie mielibyśmy dość chleba ani masła, aby się wyżywić” – mówi Liana Asoyan, 45-letnia starsza siostra Mariam. Jesteśmy w przedszkolu, które prowadzi w mieście Gawarr, obok domu rodzinnego. Wyjaśnia, że pogrążone w pierwszej wojnie o Górski Karabach (1988–1994) rodziny wolały mieć dzieci płci męskiej, uważano bowiem, że z czasem młodsi mężczyźni będą bronić kraju.

Minęło 30 lat. Jedna z kobiet biorących udział w tej rozmowie jest dzieckiem, o którym opowiada ta historia. To ona była tą niechcianą dziewczynką. Ma na imię Mariam.

Jej matka, będąc z nią w ciąży, kilka razy jeździła do szpitala, aby potwierdzić płeć płodu. Odwiedziła nawet wróżbitę, „ale miała jeszcze nadzieję, że będzie to chłopiec, bo mówiono jej, że brzuch wygląda inaczej niż w przypadku jej poprzednich ciąż” – wyjaśnia Liana.

W piątym miesiącu, gdy nie było już wątpliwości, rodzice podjęli decyzję o przerwaniu ciąży, ale jedna z sióstr ich przekonała. „Czy mnie zrobilibyście to samo, bo jestem dziewczynką?” I tak urodziła się Mariam.

„Najważniejsze jest to, że teraz jestem tutaj” – śmieje się 30-letnia Mariam Asoyan, ubrana na czarno i właśnie karmiąca piersią swoją córeczkę. Jej matka podlewa tulipany w ogrodzie. Mariam nigdy nie rozmawiała z rodzicami na ten temat. „Tylko siostry dokuczały mi, kiedy byłam dzieckiem” – opowiada. „Mówiłyśmy jej, że jest tu dzięki nam” – żartuje Liana.

Sprawa Kaukazu Południowego

Armenia doświadczyła zmiany naturalnego ratio urodzeń dziewczynek i chłopców już we wczesnych latach 90., po rozpadzie Związku Radzieckiego.

W Chinach przyczyny tego zjawiska są konsekwencją polityki jednego dziecka, połączonej z ze społeczną presją związaną z posiadaniem syna. W Indiach wiąże się to z patriarchalnymi przekonaniami, wg których kobiety są mniej wartościowe niż mężczyźni. To męscy potomkowie podtrzymują rodzinne dziedzictwo, nosząc nazwisko rodowe, i odprawiają obrzędy pogrzebowe dla swoich rodziców. Dlaczego więc podobne zjawisko występuje na Kaukazie Południowym?

„Istnieją pewne podobieństwa” między Kaukazem Południowym a niektórymi krajami w Azji, jak wyjaśnia Nora Dudwick, naukowczyni z Banku Światowego, w raporcie „Zaginione kobiety na Kaukazie Południowym” (2015). „Wypaczone proporcje płci są związane z patriarchalnymi strukturami społecznymi i oczekiwaniami, że synowie będą wspierać rodziców na starość, podczas gdy córki opuszczą ich po wyjściu za mąż, aby zainwestować swoją pracę w rodzinę męża” – mówi Dudwick.

Gegharkunik, jeden z regionów, w którym rodzi się najwięcej chłopców na świecie

Ta wiadomość zaskoczyła ich 30 km od domu Leny, w Martuni, mieście liczącym ok. 12 tys. mieszkańców. Pochodzący stąd mężczyźni spędzają czas z dala od domu jako pracownicy sezonowi na budowach w Rosji.

„Wg wyników badania pod względem aborcji selektywnych ze względu na płeć nasz region, Gegharkunik, był na pierwszym miejscu na świecie, przed Chinami” – mówi Anahit Gevorgyan, szefowa Martuni Women's Community Council, organizacji pozarządowej zajmującej się problemami społeczno-ekonomicznymi dzięki bezpośredniemu zaangażowaniu ich mieszkańców. To był prawdziwy problem: 124 urodzonych chłopców na 100 urodzonych dziewczynek.

Anahit Gevorgyan

Przewodnicząca Rady Społeczności Kobiet Martuni

Gevorgyan od dziesięcioleci doradza mieszkańcom Martuni. W przeszłości zajmowała wysokie stanowiska w administracji, a ludzie zwracali się do niej o pomoc. Dlatego w 2000 r. założyła radę gminy: „Nie mogłam robić wszystkiego sama”. Wtedy rada zaczęła pracę z kobietami, a teraz pracuje nad rozwojem społeczności.

Na radzie grupa kobiet omawia sprawy transportowe, przypadki przemocy domowej i to, co nazywają „kwestią demograficzną”. Kobiety odnoszą się do faktu, że w mieście rodzi się więcej chłopców niż dziewcząt. Anna Hokhikyan, nauczycielka pierwszej klasy o dużych oczach i krótkich czarnych włosach, uczy 20 chłopców i 5 dziewczynek. W innych klasach jest podobnie.

„Rodzice dziewczynek są szczęśliwi i je kochają. Problem zaczyna się, gdy społeczeństwo pyta: dlaczego nie macie chłopca? Kto odziedziczy po was dom?” – mówi Gevorgyan.

Ponadto „osoby, które decydują o losie dzieci, mają pieniądze, a wiele tutejszych kobiet nie pracuje” – twierdzi Manan Mkhitaryan, koordynatorka projektu. „Poziom korupcji też jest wysoki – dodaje Gevorgyan. – Jeśli więc w szpitalu istnieje zwyczaj nieformalnych płatności, kobietom trudno podejmować decyzje. Po pierwsze dlatego, że to nie są ich pieniądze. A po drugie, ponieważ są pewne haniebne rzeczy, których kobiety nie powinny robić, jak np. odmowa zapłacenia krewnemu, który pracuje w szpitalu” – tłumaczy.

W latach 2015–2017 Rada Społeczności Kobiet Martuni we współpracy z Międzynarodowym Centrum Rozwoju Człowieka, Centrum Rozwoju Armavir i organizacją Save the Children zrealizowała dwuletni, finansowany przez Unię Europejską program zwalczania selekcji ze względu na płeć w Armenii. Obejmował on współpracę z liderami społeczności i lokalnymi władzami, a także kampanie badawcze, szkoleniowe i uświadamiające.

Gevorgyan przyznaje, że pozytywna zmiana wprawdzie zaszła, ale wyzwanie nadal jest duże.

Przyczyny

„W naszym drzewie genealogicznym dziewczyny to tylko liście”

Kiedy badanie potwierdziło, że w Armenii istnieje tendencja do aborcji selektywnej ze względu na płeć, pierwszym krokiem było zrozumienie, dlaczego, kto i kiedy o tym decyduje.

W pokoju gościnnym dwupiętrowego domu, w którym rodzina hoduje kurczaki, owce i krowy, na stole z obrusem w owoce granatu stał czarno-biały portret ślubny. Przypominał dzień, w którym 53-letnia Gohar Grigoryan zamieszkała w domu teściów. I od tego czasu milczała.

Gohar Grigoryan

53-letniej Gohar nie pozwolono rozmawiać bezpośrednio z teściem. Dziś mieszka z dwoma synami i ich żonami oraz trojgiem wnucząt.

Gohar zakrywa usta dłonią przyozdobioną w złoty pierścionek, a z jej oczu płyną łzy. „Żyłam w milczeniu przez cztery lata” – mówi i dodaje, że nie wolno jej było rozmawiać bezpośrednio z teściem. Jeżeli chciała odwiedzić rodziców, musiała prosić teściową o pozwolenie, a ta prosiła swojego męża. „Czasami odmawiał”.

Gohar sama jest teraz teściową i mieszka z dwoma synami, ich żonami oraz trojgiem wnucząt. W kuchni młode synowe przyrządzają pstrąga i chleb z serem i estragonem. Dzieci biegają po izbie.

W Armenii jest podobnie jak w innych państwach, gdzie pierwszeństwo mają synowie. Jak w Indiach, gdzie „przy braku silnych środków zabezpieczenia społecznego i braku woli do budowania domów spokojnej starości [...] zależność od synów będzie kontynuowana” – wyjaśnia raport pt. „Patrylokalność i współczynniki płci dzieci w Indiach”.

Poprosiliśmy Gohar, aby napisała coś o swoim życiu:
Witaj, jestem Gohar, mam 53 lata. Wyszłam za mąż w wieku 17 lat. Nawet nie skończyłam wtedy jeszcze szkoły. Zgodnie z dawnym zwyczajem zamężna kobieta nie mogła się uczyć, naukę ukończyłam więc w ośrodku szkoleniowym w naszej gminie. Życie w małżeństwie było trudne ze względu na sytuację rodzinną. Nie pozwolono nam rozmawiać z teściem i ze starszymi domownikami. Kiedy chciałam o coś zapytać, zwracałam się do teściowej. Jeśli młoda rodzina chce się czegoś podjąć, musi prosić starszych o zgodę. Nawet pójście bez pozwolenia do domu ojca było niemożliwe.

Od jej młodości sytuacja trochę się zmieniła, przyznaje Gohar, „ale rodziny nadal wolą chłopców”. Przypomniała sobie przypadek młodej kobiety ze swojej wsi, która miała dwie córki i zaszła w ciążę. Miała urodzić chłopca. To była ryzykowna ciąża i lekarze powiedzieli, że jeśli kobieta jej nie usunie, może umrzeć. „Ale rodzina się nie zgodziła, ponieważ miał się urodzić chłopiec” – mówi Gohar. Kobieta zmarła po porodzie, chłopiec się urodził.

W raporcie „Dając kobietom głos” (2014) Jilozian, dyrektorka ds. rozwoju w Centrum Wsparcia Kobiet, zidentyfikowała trzy główne czynniki, które spowodowały wzrost liczby aborcji selektywnych ze względu na płeć w Armenii po uzyskaniu przez nią niepodległości w latach 90. W społeczeństwie, w którym synowie są silnie uprzywilejowani, jak wyjaśnia Jilozian, bardziej dostępna technologia pozwoliła zidentyfikować płeć płodu we wczesnym stadium, a spadek wskaźnika urodzeń od czasu upadku Związku Radzieckiego oznaczał, że posiadanie mniejszej liczby dzieci to mniejsze szanse na urodzenie chłopca.

Źródłem problemu jest jednak „fakt, że Ormianie po prostu wolą synów – mówi Anna Hovhannisyan, kierowniczka zespołu wsparcia i rozwoju polityki w Centrum Zasobów dla Kobiet w Armenii. – Dlatego używamy terminu »uprzywilejowanie narodzin syna« zamiast »aborcji selektywnej ze względu na płeć«, aby pokazać, gdzie jest źródło problemu” – wyjaśnia.

A „powód uprzywilejowania narodzin syna jest bardzo prosty: to patriarchat, a dokładniej nierówność płci – dodaje. – W powojennych i zmilitaryzowanych społeczeństwach, takich jak Armenia, priorytetem są mężczyźni jako przyszli obrońcy naszej ziemi. W tej narracji również są niuanse, ale generalnie powodem jest patriarchat”.

Istnieją liczne czynności, jakie społeczeństwo ormiańskie uważa za typowo męskie. To kontynuacja rodzinnego klanu, opieka nad rodzicami, praca w regionach rolniczych oraz obrona kraju.

Armenia jest społeczeństwem patrylinearnym, w którym uważa się, że tylko synowie zapewnią kontynuację rodu.

Rodziny ormiańskie są również patrylokalne, co oznacza, że kobiety zazwyczaj przeprowadzają się do domu rodziców męża w momencie ślubu. Ponieważ córki opuszczają dom, część rodziców woli mieć synów, aby ktoś zaopiekował się nimi na starość. Badania sugerują, że populacje mieszkające na obszarach, gdzie dominuje intensywne rolnictwo, mają silniejsze normy patrylokalne.

Niektóre kraje o największej nierównowadze płci mają pewne cechy wspólne. Odwróć kartę, aby dowiedzieć się więcej.
Arevik

„W wielu ormiańskich domach jest drzewo genealogiczne. Na naszym drzewie moja gałąź ma moje imię i liść na końcu, a z gałęzi mojego brata wyrosły nowe gałęzie” – mówi 27-letnia Arevik, matka dwuletnich bliźniaczek. Ormianie uważają, że tylko synowie zapewniają kontynuację rodu.

Pewnego wiosennego popołudnia 27-letnia Arevik, ubrana w dżinsy i trampki, spacerowała przez park na obrzeżach Erywania. Pchała wózek ze swoimi dwuletnimi córkami, bliźniaczkami Sofi i Lilith. Starsi ludzie odpoczywali na ławkach w cieniu, dzieci jeździły na rowerach, a krawcowa szyła coś w swoim małym zakładzie.

Pewien mężczyzna zapalił papierosa i patrząc na wózek, zapytał:

– To chłopcy czy dziewczęta?

– Dziewczęta – odpowiedziała Arevik.

– Nie martw się, ważne, że są zdrowe.

„Nagle wszyscy zdecydowali, że powinnam się martwić, ponieważ obie to dziewczynki” – ubolewa Arevik. Dodaje, że tego rodzaju sytuacje zdarzają się „kilka razy dziennie”.

Czuję dużą presję. Wiem, że rodzina mojego męża oczekuje, iż będę miała chłopca. Dla ormiańskiego społeczeństwa dziewczęta to za mało” – kontynuuje Arevik. Wyjaśnia, że lekarze poinformowali ją o płci bliźniąt w piątym miesiącu ciąży, „a krewna zasugerowała, że powiedzieli mi tak późno, abym nie dokonała aborcji”.

„Kiedy masz chłopaka, wywierają na ciebie presję, dopóki nie wyjdziesz za mąż. Gdy weźmiesz ślub, wywierają na ciebie presję, aż będziesz mieć dzieci. Kiedy masz dzieci, wywierają na ciebie presję, aż będziesz miała chłopca” – dodaje.

„Nawet przed zabiegami aborcji istnieją różnego rodzaju rytuały i ludzie zarabiający pieniądze na tym, aby rodziny miały synów” – mówi Sevan Petrosyan, który w latach 2015–2019 kierował „Caring for Equality”, czteroletnim projektem dotyczącym selekcji płci w World Vision Armenia. „Magia, zaklęcia i wróżby były wykorzystywane nie tylko do przewidywania płci spodziewanego dziecka, lecz także do »zamawiania« chłopców” – wyjaśnia badaczka Tsaturyan Ruzanna w raporcie „Jak mieć chłopca”.

Decydenci

Cicha przemoc

Tatevik Aghabekyan

Prezeska centrum kryzysowego ds. napaści na tle seksualnym w Erywaniu.

W niedzielne południe w pokoju pełnym zabawek w północnym Erywaniu Tatevik Aghabekyan, prezeska centrum kryzysowego ds. napaści na tle seksualnym, bawi się ze swoimi trzema córkami: 11-letnią Marie, 7-letnią Nare i roczną Soną oraz psem Mimi.

„Szczerze mówiąc, gdy dowiedzieliśmy się, że jestem w ciąży, marzyłam o córce, bo w systemie patriarchalnym, jeżeli najstarszym dzieckiem jest chłopiec, stereotypy są silniejsze” – mówi.

Potem urodziło się drugie dziecko, dziewczynka. I trzecie, również dziewczynka.

„Potrzebujesz czwartego” – zaczęli insynuować teściowie. „Ale nic więcej nie robili, bo jestem bardzo silną kobietą. Może w innej sytuacji bardziej by naciskali” – dodaje Tatevik.

Zaginione dziewczynki po urodzeniu przez kobietę trzeciego dziecka

W Armenii dysproporcja między liczbą urodzeń chłopców i dziewczynek jest szczególnie niepokojąca po urodzeniu przez kobietę trzeciego dziecka.

Kto podejmuje decyzje?

„Babcia naciskała na rodziców, aby oddali mnie do wujka, bo miałam już starszą siostrę, byłam dziewczynką, a on nie miał dzieci” – mówi 47-letnia Lilit*. Negocjacje trwały trzy miesiące. W końcu babcia ze strony matki zabrała ją do Gruzji. „I pierwsze siedem lat spędziłam na poczcie na rozmowach telefonicznych z rodzicami. Pamiętam, że płakałam po każdym telefonie, a babcia kupowała mi lody” – opowiada Lilit.

Tatevik Aghabekyan wyjaśnia, że przez lata, które spędziła, pracując na rzecz praw kobiet, widziała wiele przypadków, kiedy rodziny zmuszały żony lub synowe do aborcji tylko dlatego, że miała się urodzić dziewczynka.

„Była taka kobieta, która miała już córkę, i rodzina stwierdziła, że ona powinna znowu zajść w ciążę” – wspomina Tatevik. Zaszła w ciążę z kolejną dziewczynką, więc namówili ją na aborcję. Potem miała wiele problemów zdrowotnych, ale jakiś czas później rodzina zmusiła ją do ponownego zajścia w ciążę, i znów była to dziewczynka. „I wtedy bohaterka mojej opowieści rozwiodła się i urodziła dziewczynkę. Była wystarczająco silna, aby opuścić rodzinę. Inni nie zdają sobie sprawy, że to przemoc” – podsumowuje Tatevik.

„Chodzi o edukację i pewne zmiany kulturowe” – mówi Mane Minasyan, koordynatorka ds. PR i komunikacji w World Vision Armenia i matka córki, i wyjaśnia, że dla wielu kobiet dom jest przytłaczającą przestrzenią, „w której decydują teściowe i mężowie”.

W latach 2017–2019 UNESCO wraz ze szwajcarskimi uniwersytetami w Bernie i Lozannie oraz amerykańskim Uniwersytetem Browna pracowało nad badaniem pt. „Struktura uprzedzeń związanych z faworyzowaniem synów w Armenii”. Okazało się, że chociaż Ormianie preferują rodziny mieszane, to jednak mając tylko córki, aktywnie próbują manipulować prawdopodobieństwem posiadania syna. Gdy natomiast mają wyłącznie synów, nie starają się robić nic, aby mieć córkę.

Ankieta wykazała również, że „mężowie są bardziej nastawieni na synów niż żony, więc presja pochodzi od mężczyzn” – podsumowuje Astghik Martirosyan, specjalistka ds. monitorowania praw dziecka w UNICEF.

Martirosyan wyjaśnia, że było to nieoczekiwane odkrycie, ponieważ istniała tendencja do obwiniania o całe zjawisko jedynie teściowych. „To one idą do szpitala ze swoją synową na aborcję i są kluczowym graczem. I to dość widocznym”. A jednak to „mężczyźni są siłą napędową w kwestii faworyzowania synów, ponieważ mają władzę w rodzinie, nawet jeśli werbalnie jest ona przekazywana przez teściowe”.

Dlatego „wszystkie wysiłki na rzecz podnoszenia świadomości ignorują ten bardzo ważny czynnik: relacji mężczyzn i dzieci” – dodaje Astghik.

Reakcje

Czy rzeczywisty problem jest rozwiązywany?

W gabinecie lekarskim kliniki w Achajur, liczącym 4 tys. mieszkańców miasteczku na północnym wschodzie Armenii, w pobliżu granicy z Azerbejdżanem, ginekolog przeprowadza badanie ultrasonograficzne pacjentki.

Obok krowy i konie pasą się na ścieżkach, którymi kiedyś przejeżdżały karawany handlujące między Syrią a Kaukazem Północnym. Mieszkańcy pracują na polach.

„W tym rejonie kobiety rzadko odwiedzają lekarzy – mówi doktor Koryun Rubeni, ubrany w biały fartuch i z zawieszonym na szyi stetoskopem. – Ale jest tendencja do poprawy” – dodaje. Na korytarzu czeka para, dwie kobiety po trzydziestce i kaszląca dziewczyna siedząca tuż obok swojej babci. Lekarz przyjmuje codziennie od 35 do 40 pacjentów.

Na wsi liczba rodzin, które wolą mieć syna niż córkę, jest wyższa (16,1% do 5,2%) niż w miastach (11,2% do 5,2%). „Kiedy mówią mi: »Doktorze, zróbmy aborcję«, od razu każę im posłuchać USG tętna dziecka. I większość z nich zmienia wtedy zdanie” – zauważa lekarz.

Ale czy ograniczenie aborcji rozwiązuje problem związany z faworyzowaniem posiadania syna?

Legislacja to ryzykowna ścieżka

Raport pt. „Dając kobietom głos” wyjaśnia, że podobnie jak w pozostałych byłych republikach radzieckich w Armenii aborcja była głównym narzędziem planowania rodziny ze względu na jej dostępność i niski koszt w porównaniu ze środkami antykoncepcyjnymi.

Aborcję zalegalizowano w Armenii w 1920 r. pod rządami Rosji sowieckiej (1917–1922), która w 1922 r. przekształciła się w Związek Sowiecki i jako pierwsza na świecie zalegalizowała aborcję. Zakazała jej w 1936 r., aby przywrócić w 1955 r., po wzroście śmiertelności kobiet z powodu nielegalnych aborcji.

W 2022 r. aborcja nadal była podstawową metodą planowania rodziny w Armenii. Połowa respondentów przeprowadzonego przez organizację pozarządową Advanced Public Research Group badania nigdy nie stosowała nowoczesnych środków antykoncepcyjnych. Droższych, czasem niedostępnych, a nawet traktowanych podejrzliwie. „W aptece w wiosce widzieliśmy, że spisywali nazwiska tych, którzy kupowali prezerwatywy, i ile ich kupili” – mówi Tatevik Aghabekyan.

Trzydniowy okres oczekiwania

Mając na celu ograniczenie aborcji selektywnej, rząd Armenii przyjął w 2014 r. dekret o konieczności zastosowania odpowiednich środków prawnych. W czerwcu 2016 r. parlament Armenii przyjął poprawkę legislacyjną do ustawy Zdrowie reprodukcyjne i prawa do reprodukcji, zezwalającą na aborcję do 12. tygodnia ciąży i ograniczającą aborcję po tym czasie z wyjątkiem względów medycznych lub społecznych. Dodano również trzydniowy okres oczekiwania dla kobiet starających się o aborcję.

„Kiedy badania wykazały, że mamy do czynienia z aborcją selektywną ze względu na płeć, wszyscy wpadli w panikę i zaczęli się zastanawiać, co robić” – wspomina Tatevik Aghabekyan. Potem rząd i niektóre organizacje międzynarodowe zaczęły mówić o działaniach w kwestii poprawy nierówności płci, „ale zdaliśmy sobie sprawę, że po jakimś czasie nie rozmawiano już o równości, lecz o ograniczeniu prawa do aborcji. I to jest niebezpieczna ścieżka” – dodaje Tatevik.

„Jeżeli mieszkam w wiosce bardzo daleko od Erywania i nie mam dość pieniędzy, aby przyjechać tu drugi raz w ciągu tych trzech dni, w związku z trzydniowym okresem oczekiwania, to znajdę kogoś w mojej wiosce, kto wykona aborcję. Tyle że będzie to groźne dla mojego życia” – mówi Aghabekyan.

Niektóre stowarzyszenia i aktywistki zajmujące się prawami kobiet obawiają się, że problem z uprzywilejowaniem urodzin synów w Armenii zostanie wykorzystany do ograniczenia prawa do aborcji, zamiast się skupić na poprawie kwestii równości płci, tak jak się stało w kampaniach w Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych. „Nie można rozwiązać problemu związanego z prawami kobiet, poświęcając jeszcze większy problem związany z prawami kobiet” – mówi Astghik Martirosyan.

„Właściwie ten problem nie jest tak bardzo związany z aborcją – twierdzi Zaruhi Tonoyan, koordynatorka ormiańskiego programu GBSS w ramach UNFPA. – Aborcja to tylko środek, przyczyny tkwią głębiej. Mówimy o roli kobiet i dziewcząt w społeczeństwie” – dodaje i podkreśla również „znaczenie zaangażowania mężczyzn w rozwiązywanie tego problemu”.

Zdaniem Tatevik nikt nie zwraca uwagi, że zmuszanie kobiety do aborcji ze względu na płeć płodu lub do posiadania większej liczby dzieci do czasu narodzin chłopca jest formą przemocy, a nie zdrowia reprodukcyjnego. I od tego właśnie należy zacząć rozwiązywanie problemu.

W 2016 r. organizacja World Vision zebrała dane na temat równości płci i rodzicielstwa od 2053 zamężnych dorosłych i 637 niezamężnych młodych ludzi. Wg 94% uczestników i uczestniczek ankiety to „mężczyzna powinien podejmować ostateczne decyzje w gospodarstwie domowym”. Badanie wykazało również dość wysoki poziom akceptowanej przemocy: 66% mężczyzn i 63% kobiet stwierdziło, że „jeśli kobieta zdradza męża, ten może ją uderzyć”.

Lekcja od Korei Południowej

Doświadczenie Korei Południowej, uznanej w 2007 r. przez Bank Światowy za „pierwszy kraj azjatycki, który odwrócił trend wzrostu współczynnika płci przy urodzeniu”, pokazuje, że spadek ten był raczej wynikiem połączenia różnych czynników niż przepisów dotyczących zdrowia reprodukcyjnego. W Korei Południowej nierównowaga płci przy urodzeniu gwałtownie wzrosła, gdy aborcja była nielegalna. Mimo zakazu i w erze polityki antynatalistycznej aborcja była często praktykowana w klinikach planowania rodziny. Była nielegalna od 1953 r., a kobietom w ciąży, które poddały się temu zabiegowi, groziła kara do roku więzienia i grzywny. Jedynymi wyjątkami od zakazu były przypadki gwałtu, kazirodztwa i zagrożenia dla zdrowia. Aborcja została zdekryminalizowana w Korei Południowej w 2021 r.

W 1988 r. Korea Południowa uchwaliła również prawo zabraniające lekarzom ujawniania płci płodu. Indie (1994) i Chiny (2016) także zakazały określania płci w okresie prenatalnym.

Społeczeństwo Korei Południowej ma również patrylinearne dziedzictwo kulturowe, czyli historię preferowania w rodzinie synów. W latach 90. stosunek płci przy urodzeniu wzrósł w Korei Południowej z normalnego (106 w 1980 r.) do 116,5 i spadł do 106,2 w 2007 r.

Jak udało się to osiągnąć?

W ostatniej dekadzie w Korei Południowej nastąpiły istotne zmiany w przepisach dotyczących patrylinearności. Wieloletnia walka ruchu kobiecego o rewizję prawa rodzinnego zaowocowała zniesieniem w 2005 r. systemu głowy rodziny („system hoju”). Do tego czasu głową rodziny musiał być mężczyzna. Od 2008 r. dzieci mogą otrzymać nazwisko matki, jeśli oboje rodzice wyrażą na to zgodę, chociaż nadal normą jest przyjmowanie nazwiska ojca.

Ponadto od 1991 r. reforma prawa spadkowego przewiduje równy podział majątku osoby zmarłej między zstępnych bez względu na płeć, kolejność urodzenia czy stan cywilny. Zgodnie z prawem z 1978 r. zamężne córki otrzymywały tylko ¼ spadku.

Naukowcy odkryli również, że uprzywilejowanie posiadania syna zmieniało się w czasie, co wynikało z postępującej urbanizacji i industrializacji. Pragnienie posiadania synów, którzy odziedziczyliby ziemię i dom, nie było już istotne dla nowego pokolenia mieszkającego w mieszkaniach i pracującego w fabrykach. Rozszerzenie systemu emerytalnego w Korei Południowej także przyczyniło się do zmniejszenia zależności od synów.

Rosnąca świadomość.

Zdaniem Astghik Martirosyan w Armenii potrzebne są „interwencje w całym cyklu trwania problemu, od jego początku do samego końca”.

„Czy wiesz, ile kobiet jest przedstawionych w ormiańskich podręcznikach historii? – pyta Martirosyan. – Mniej niż 5% wszystkich omawianych postaci to kobiety” – odpowiada sama, cytując badanie Banku Światowego.

W 2020 r. UNICEF udostępnił uczniom szkół średnich zasoby wiadomości historycznych, aby pomóc ormiańskim nauczycielom w zachowywaniu większej wrażliwości na kwestie równości płciowej. Do szkół nieodpłatnie trafiło 240 plansz informujących m.in. o ślubach rytualnych czy działalności społecznej kobiet.

UNICEF i Telewizja Publiczna w Armenii również postanowiły się zająć równouprawnieniem płci. Dzięki ich współpracy powstał 16-odcinkowy serial telewizyjny, który został wyemitowany w 2021 r. w najlepszym czasie ekranowym. Był skierowany do osób w wieku rozrodczym i pokazywał modele służące wzmocnieniu pozycji kobiet. Byli to np. samotna matka, ministra w rządzie czy mężczyzna wychowujący kilka córek, opowiadający się za prawami kobiet. „Ale sam serial telewizyjny nie rozwiąże wszystkich problemów – mówi Zara Sargsyan, specjalistka ds. komunikacji w UNICEF – a tego rodzaju przedsięwzięcia są bardzo kosztowne”.

Inne działania organizacji lokalnych i międzynarodowych obejmowały kampanie telewizyjne i szkolenia dla lekarzy. Wszystkie osoby, z którymi przeprowadzono wywiady na potrzeby tego artykułu na ulicach ormiańskich miast, słyszały o problemie aborcji selektywnej ze względu na płeć.

Wyniki

Lepszy trend i niepokojące dane

Minęło kilka lat od badania, którego wyniki sygnalizowały, że w Armenii rodzi się więcej chłopców niż dziewczynek. W Gegharkunik, regionie niesławnym z powodu przekroczenia chińskiego wskaźnika urodzeń chłopców, powiększyły się kolejne rodziny. Także ta Mary Sargsyan.

Teraz jest ciocią trzech dziewczynek, 8-letniej Lilith i 10-letniej Susanny, które lubią rysować serca i psy, oraz najmłodszego dziewięciomiesięcznego dziecka. „Mój brat chce mieć dużo dzieci, trzy dziewczynki, a potem chłopców, ale jeśli czwarte znowu będzie dziewczynką, nie będzie problemu” – dodaje Mary, która też chciałaby mieć pięcioro dzieci.

Stosunek płci po urodzeniu w Armenii spadł ze 114 chłopców na 100 dziewcząt na początku 2010 r. do 112 chłopców na 100 dziewcząt w 2016 r. Jak z zadowoleniem przyjął UNFPA w raporcie z 2018 r., „w wyniku szeroko zakrojonych prac prowadzonych przez rząd i wspólnie z partnerami rozwojowymi, w tym organizacjami międzynarodowymi i lokalnymi”.

Na Northern Avenue, tętniącej życiem ulicy handlowej w Erywaniu, pełnej sprzedawców soku z granatów, pieszych z torbami na zakupy i bezpańskich psów, zapytaliśmy przechodniów o kwestię uprzywilejowania urodzeń chłopców oraz o zmiany, jakie zaszły w ostatnich latach.

Lucy, lat 47, spaceruje z matką. „Potomek płci męskiej jest traktowany jako spadkobierca. To mężczyzna przekazuje geny. Ale widzę wokół siebie, że mentalność się zmienia” – mówi Lucy.

55-letni Mikael, ojciec trójki dzieci, dwóch dziewczynek i chłopca, wyjaśnia, że nie myślał o tym z żoną, dopóki nie urodziła mu się druga córka. „Wtedy pomyśleliśmy, że powinniśmy mieć chłopca. My, Ormianie, chcemy mieć chłopców, aby naród mógł trwać” – tłumaczy.

W pierwszym półroczu 2022 r. wskaźnik urodzeń w Armenii wyniósł 111 chłopców na 100 dziewcząt, co pokazuje „tendencję, która wyraźnie się poprawia, ale nadal nie jest normą”, jak podkreśla Martirosyan.

Najnowszy raport UNFPA pokazał jednak pewną niepokojącą liczbę – ten wskaźnik urodzeń chłopców jest o trzy punkty wyższy niż rok wcześniej (108 na 100 w 2021 r.), co niektórzy eksperci postrzegają jako konsekwencję 44-dniowej wojny w 2020 r. Zginęło co najmniej 3809 Ormian. „Niektórzy pracownicy służby zdrowia mówili nam, że rodziny chciały chłopców, ponieważ straciły żołnierzy” – zauważa Tonoyan.

Ponadto „jeżeli spojrzeć na liczby dla trzeciego, czwartego, piątego i kolejnych dzieci, dobór płci ma miejsce później – mówi Astghik Martirosyan. – Są więc rodziny, które zamiast stosowania aborcji mają więcej dzieci, aby wreszcie mieć chłopca. Jeżeli jednak spojrzymy na problem nie pod kątem doboru płci, lecz uprzywilejowania urodzenia syna, to nie został on rozwiązany” – podsumowuje.

Arevik, młoda mama bliźniaczek, pokazała nam w telefonie swoje drzewo genealogiczne. Brakuje tam imion jej córek, ponieważ to kobiety. Zamiast tego na gałęziach należących do dziewczynek są liście.

Artykuł i filmy:
Lola García-Ajofrín

Zdjęcia:
Nazik Armenakian i Lola García-Ajofrín

Web development:
Piotr Kliks

Projekt:
Tina Xu

Tłumaczenie:
Anna Evoyan i Grzegorz Kurek

Rysunki:
Lilith, Sofia, Lilith i Susana

Produkcja:
Outriders