– Tutaj część osiedla jest uważana za czerwoną strefę, a część – już za szarą, a my nie możemy zrozumieć, jak to możliwe? Wystarczy przejść cztery metry i już jest szara strefa, to śmieszne – mówi Swieta.
Kobieta ma 55 lat i mieszka w budynku numer 11 przy ulicy Słonecznej, czy też osiedlu Słonecznym. Tutaj wszystkie budynki ucierpiały, różnica jest tylko w skali zniszczeń. W jej czteropiętrowym bloku ludzie żyją w 9 mieszkaniach. W innych budynkach też mieszka kilka osób.
– Niektórzy przyjeżdżają do swoich mieszkań na lato, a zimą wyjeżdżają, ponieważ jest chłodno, nie ma czym ogrzewać, a prąd jest zbyt drogi – mówi Swieta. – Ja nie wyjeżdżałam stąd nawet w 2014 r., kiedy były silne ostrzały. Chowaliśmy się do piwnicy i piec na ulicy rozpalaliśmy nie jeden raz. W nasz dom też trafili – dach został przebity i ściany, i szafy z rzeczami. Chwała Bogu, że przeleciało obok i nie rozbiło telewizora. Aż się przeżegnaliśmy, dlatego że telewizor kupiliśmy tylko rok wcześniej. Mieliśmy szczęście – uśmiecha się.
Teraz nawet na obrzeżu Krasnohoriwki jest spokojnie. Jest też woda i elektryczność. Nie ma gazu i raczej nie będzie go w najbliższych latach.
– Ostatnio jest nawet cicho. Słychać strzały tylko z oddali. Ale boimy się, że znów się zacznie. Wcześniej, jak strzelali, to żyliśmy według grafiku. Nawet jedzenie udawało się szybko przygotować, zanim zaczynali strzelać. A potem siedzieliśmy w piwnicy – wyjaśnia.
Przyszła inna kobieta, mieszka pod numerem 4, ale nie chce się przedstawić.
– To głównie w nas celowały pociski, a tam dalej już nie tak bardzo. Nie rozumiem, dlaczego pomoc dostaje tamta strona, a my tutaj nie. Czasami tylko coś nam przywiozą – pastor dwa razy w miesiącu dostarczy chleb i tyle. Żadne inne organizacje tutaj nie docierają. Przyjeżdżają za to tam, do centrum. I wiecie, co ci z centrum o nas mówią: „Niech ich tam rozstrzelają, żeby tylko naszej części miasta nic złego nie spotkało. Słoneczne osiedle wschodnie niech rozstrzelają!” – Jak ludzie tak mogą mówić, jak to zrozumieć? – pyta rozemocjonowana.
– Tacy są dzisiaj ludzie. Każdy myśli tylko o sobie. A Słoneczne jest odcięte od reszty miasta – dodaje Swieta.
Czy rzeczywiście ktoś tak mówi tam, w centrum miasta? – Na pewno nie ci, z którymi rozmawialiśmy wcześniej.
– Ale co tu mówić, już wszystko dawno powiedziane. Te rejony są przeklęte – kończy rozmowę sąsiadka Swiety.